Jan Gaszczyk. Historia bohatera z Brennej

Po 77 latach od zakończenia wojny udało się odtworzyć historię lokalnego bohatera z Brennej – Jana Gaszczyka, a jego ostatnie pamiątki wróciły w rodzinne strony.

Zdjęcie

Na ścianie muzeum Beskidzkiego Domu Zielin „Przytulia” w Brennej wisi fotografia przedstawiająca trzech młodych mężczyzn. Obok nich – szkatuła z zegarkiem kieszonkowym na łańcuszku. – Na początku nie wiedziałem, kto jest na tym zdjęciu – mówi Wojciech Grajewski, który ponad dzisięć lat temu zaczął badać historię Brennej i okolic . Dopiero po latach okazało się, że to bracia Gaszczykowie – starszy Jan i młodszy Franciszek – oraz ksiądz Jerzy Marekwica. To między innymi dzięki nim powstało tam dokładnie sto lat temu niezwykłe miejsce spotkań lokalnej społeczności – Dom Katolicko-Ludowy.

Zegarek pojawił się na tej ścianie dopiero rok temu. Okazało się, że należał do jednego z tych młodych, uśmiechniętych chłopców z fotografii – Jana Gaszczyka.

Janek

Jan Gaszczyk urodził się 2 stycznia 1911 roku w Brennej. Pracował jako krawiec. Nie posiadał jednak formalnego wykształcenia. Po pracy, w swoim wolnym czasie, prowadził świetlicę szkolną. Był wielkim humanistą i społecznym animatorem. Dzieci i młodzież wprowadzał do fascynującego świata literatury, sztuki i teatru.

Gdy wybuchła wojna, założył w Brennej pierwszą lokalną komórkę ruchu oporu. Odmówił podpisania volkslisty i zbudował bunkier, w którym ukrył kilka tysięcy polskich książek, by zachować język i kulturę dla potomnych. – Nie wahał się, gdy nadeszła chwila próby. Nie miał wątpliwości, jak należy się zachować – podkreśla Wojciech Grajewski.

W 1941 roku został wysłany na roboty przymusowe do Kędzierzyna. Gdy rok później ktoś na niego doniósł, niemieccy naziści wywieźli go najpierw do obozu koncentracyjnego Auschwitz, a później do Neuengamme w pobliżu Hamburga.

Gdy w 1945 roku ewakuowano obóz Neuengamme, sześć tysięcy więźniów – wśród nich Janek – zostało w Zatoce Lubeckiej załadowanych przez hitlerowców na trzy statki. Jednostki zakotwiczono z dala od brzegu. Wskutek omyłkowego bombardowania aliantów, do którego doszło na kilka dni przed zakończeniem wojny, dwa z trzech statków zostały zatopione, a umieszczeni na nich byli więźniowie zmarli w zimnych wodach Bałtyku lub zostali zastrzeleni przez Niemców po dopłynięciu do brzegu.

Zegarek

W 1963 roku do Międzynarodowej Służby Poszukiwań (obecnie Arolsen Archives) zostało przekazanych 4,7 tys. kopert z rzeczami osobistymi byłych więźniów obozów koncentracyjnych: biżuterią, zdjęciami, listami, różańcami. Rzeczy te miały być zwrócone ocalonym lub ich krewnym.

Na przestrzeni lat wiele z tych ostatnich pamiątek udało się zwrócić, jednak do dziś w zasobach Arolsen Archives znajduje się 2,5 tys. kopert z takimi przedmiotami. W jednej z nich znajdował się zegarek Janka zabrany mu w chwili, gdy trafił do obozu koncentracyjnego.

Ta ostatnia pamiątka została zwrócona krewnym, a następnie przekazana do muzeum Beskidzkiego Domu Zielin w Brennej w maju 2022 roku – dzięki prowadzonym od 2016 roku w ramach kampanii #StolenMemory poszukiwaniom.

Poszukiwania

Historia Jana Gaszczyka pojawiła się w kontekście wystawy #StolenMemory w Żorach, gdzie doszło do przekazania pamiątek rodzinie Wilhelma Winklera, odnalezionej przez Elżbietę Koczar z Miejskiego Ośrodka Kultury. Wtedy w mediach społecznościowych Elżbieta Koczar opublikowała post, w którym informowała o prowadoznych poszukiwaniach krewnych innego byłęgo więźnia z okolic – Jana Gaszczyka.

– Okazało się, że wystawę w Żorach zobaczyła kierowniczka apteki, w jakiś sposób związana z Brenną. Zawiadomiła więc wójta i powiedziała, że w Żorach szukają rodziny Jana Gaszczyka. Wójt dwa dni się zastanawiał, co ma z tą informacją zrobić i jak do tego podejść. Na biurku miał numer do mnie. I wtedy przypomniał sobie o historyku Wojciechu Grajewskim, który od dawna interesował się przeszłością Brennej i losami jej mieszkańców. Zadzwonił więc do mocno zaskoczonego całą sytuacją pana Wojciecha i skontaktował nas ze sobą, a ja skontaktowałam go następnie z Arolsen Archives – opowiada Elżbieta Koczar.

Wojciech Grajewski rozpoczął poszukiwania. Dotarł do kuzyna Jana Gaszczyka, jego imiennika – również Jana Gaszczyka. Dzięki wspólnym wysiłkom tych dwóch osób udało się odnaleźć i połączyć rodzinę, a także uzupełnić historię Domu Katolicko-Ludowego w Brennej, którego – według zachowanych dokumenów – Jan Gaszczyk był ostatnim prezesem.

***

Zegarek, który Janek miał przy sobie w chwili zatrzymania, trafił więc do muzeum, by móc przypominać o życiu i działalności cenionego w Brennej lokalnego bohatera. Na podstawie dokumentów z Arolsen Archives udało się również ustalić datę śmierci i miejsce pochówku młodego społecznika. Janek zginął 3 maja 1945 roku w wieku 33 lat. Jego ciało zostało odnalezione i zidentyfikowane, a następnie pochowane na cmentarzu w Sierksdorf.

Cookie-Hinweis

Diese Webseite verwendet Cookies, um Ihre Nutzererfahrung zu verbessern. Indem Sie auf die Schaltfläche „Einverstanden“ klicken , akzeptieren Sie den Einsatz von allen Arten von Cookies. Falls Sie einige Cookies bei Ihrem Besuch auf unserer Website nicht einsetzen möchten oder für weitere Informationen über Cookies klicken Sie bitte auf “Mehr Informationen”. Weiterführende Informationen finden Sie in unserer Datenschutzerklärung.

We use Cookies button